Burt Reynolds jako więzień Gator McClusky, którego brat zostaje zamordowany przez szeryfa J.C. Connorsa w Bogan County. McClusky'emu został rok odsiadki, jednak po otrzymaniu złych wieści postanawia samemu dorwać szeryfa. Zawiera układ z władzami federalnymi - wypuszczą go z więzienia jeśli pomoże zebrać dowody przeciwko szeryfowi świadczące o jego udziale w nielegalnym handlu bimbrem (posiadającym wiele nazw, m. in. właśnie "biała błyskawica") i unikaniu związanych z tym podatków. W tym celu Gator musi przeniknąć do środowiska bimbrowników z Bogan County i wkręcić się do roboty jako dostawca. A że kierowcą jest świetnym...
Niby typowy amerykański film akcji z lat 70., ale ogląda się całkiem przyjemnie - pościgi samochodowe jakich dzisiaj już się nie kręci (choć to nic w porównaniu ze "Znikającym punktem" i "Brudna Mary, świrus Larry"), niezłe aktorstwo, dobra muzyka (kawałki Bernsteina, które możemy usłyszeć u Tarantino w "Kill Bill 1" i "Bękartach wojny"), lekko anarchistyczna fabułka - nie do końca uczciwy szeryf siedzący po uszy w nielegalnym handlu i trzymający z tego powodu za jaja członków lokalnej społeczności, która pomaga w dystrybucji "białej błyskawicy". Oczywiście nasz główny bohater, pomimo wyroków i pobytu w więzieniu, jest bardziej uczciwy i szlachetny niż stróż prawa (choć święty to on też nie jest). A wśród tego wszystkiego znajduje się też miejsce dla hipisów, czym rodowici "redneck's" zachwyceni nie są. Wszystko doprawione odrobiną humoru i akcji, choć momentami robi się poważnie - w końcu chodzi o zabójstwo brata protagonisty. Całkiem przyjemny, lekki film, na wieczór przy piwie lub jakieś leniwe popołudnie.

7/10